Śpiąca Królewna jest postacią znaną wszystkim, choć myli nam się z Królewną Śnieżką – obydwie te opowieści łączy motyw śmierci – snu. Baśń ta została spisana i spopularyzowana przez braci Grimm, ale to bardzo stary motyw – pierwsze zapisy pochodzą z XIV wieku. Współcześnie motyw ten był wielokrotnie wykorzystywany w powieści czy filmie. Co takiego przekazuje nam historia o królewnie zwanej Różyczką Cierniową, skoro ten przekaz jest aktualny od wieków? Samo określenie „śpiąca królewna” weszło do języka codziennego i jest to raczej negatywna etykietka na określenie młodej kobiety, która jest nieobecna w swoim życiu, bierna, nie zainteresowana niczym i w nic niezaangażowana.
Baśń, według Jadwigi Wais, opowiada historię naszego życia, podążania za swoim przeznaczeniem. To pobyt w wewnętrznym świecie, spotkanie z samym sobą – od tego zaczyna się proces indywiduacji, czyli tworzenia i rozwoju własnej osobowości. Potrzebujemy wskazówek, jak utrzymać równowagę pomiędzy światem wewnętrznym i zewnętrznym. Bohater/bohaterka baśni to często dziecko, które przemierza fizycznie lub symbolicznie świat. Dobrze znamy trudy jego wędrówki, bo każdy z nas nosi w sobie dziecko, którym był i które często nadal w nas prosi o głos. Baśniowe dziecko stopniowo przeobraża się, dojrzewa, by na końcu opowieści dotrzeć do celu – do pełni człowieczeństwa. Ta pełnia w baśniach często ukazana jest jako dar – pół królestwa, zaślubiny, bogactwo, dobre życie. A na koniec obraz świętowania, weselenia się i ucztowania przy suto zastawionych stołach. Bo baśń przemawia obrazami i symbolami – dlatego jej przekaz dostępny jest i dla dziecka, i dla dorosłego. Ale wracajmy do śpiącej królewny i tego, co nam przekazuje ta baśń.
Goście specjalni – wiedźmy
Cierniowa Różyczka rodzi się w królewskiej rodzinie. Jest pierwszym dzieckiem swoich rodziców, bardzo chcianym i długo oczekiwanym. Więc jej narodziny to czas radości dla króla, królowej i całego dworu. By podzielić się swoim szczęściem król postanowił wyprawić ucztę, na którą zaprosił krewnych, przyjaciół, znajomych z innych dworów i mądre niewiasty. Czyli wiedźmy albo wróżki – jak zwą je Grimmowie. W królestwie żyje trzynaście wiedźm, gdy tymczasem król ma tylko dwanaście złotych talerzy. Ze sobie tylko znanych powodów król postanawia nie zaprosić trzynastej wiedźmy. Nastaje dzień uczty, zjeżdżają się goście i wszyscy siadają do stołów. Najważniejszym momentem uczty jest ten, kiedy każda wiedźma błogosławi swoim darem nowonarodzoną królewnę. Otrzymuje ona urodę, inteligencję, bogactwo, wszelkie cnoty. Gdy jedenasta wróżka złożyła już swój dar, pojawia się nagle ta niezaproszona – trzynasta – i również ma coś do dania. Mianowicie oznajmia, że Cierniowa Różyczka w dniu swoich piętnastych urodzin ukłuje się wrzecionem i umrze. Po czym wiedźma opuszcza zamek. Na dworze wybucha przerażenie, ale została jeszcze jedna zaproszona wróżka i jej dar. Ta dwunasta zamienia śmierć na 100-letni sen. Królewscy rodzice oddychają z ulgą. A król, gdy tylko goście opuszczą zamek, nakazuje spalić wszystkie kołowrotki i wrzeciona. Lęk mija, a życie wraca na zwykłe tory. Szybko płynie czas i nadchodzi dzień piętnastych urodzin królewny. Dziwnym trafem tego dnia rodziców nie ma w domu, a królewna wiedziona ciekawością zagląda w każdy zakątek zamku. I tak trafi a do opuszczonej wieży, wchodzi po wielu schodach i na samym szczycie znajduje stare drzwi z tkwiącym w zamku kluczykiem. Przekręca go i wchodzi do małej komnaty. A tam wita ją stara kobieta, która siedzi i przędzie na kołowrotku. A wrzeciono kręci się wesoło – królewna nie zna wrzeciona, ale jest bardzo go ciekawa. Bierze niewprawnie w rękę i kłuje się. Kropla krwi z palca spada na podłogę – czar się staje – królewna zasypia, a wraz z nią cały zamek. Także rodzice, którzy właśnie wrócili. Mijają lata, a uśpiony zamek obrasta kolczastym żywopłotem, który nie pozwala nikomu wejść na dziedziniec.
Dlaczego królewna zasypia na 100 lat?
Ukłucie wrzecionem, kropla krwi i śmierć. To symbolicznie przedstawiony moment pierwszej miesiączki i przemiany z dziecka w kobietę – inicjacja jedna z ważniejszych w życiu. Od dawien dawna przejście z jednego etapu życia w następny – zwłaszcza przejście graniczne, takie, jak: narodziny, dojrzewanie, macierzyństwo/ ojcostwo, starość, śmierć – oznacza koniec czegoś, głęboką przemianę i wejście w coś nowego. W naszej kulturze wokół dojrzewania, a już dziewcząt w szczególności, jest wiele wstydu, lęku, zakłopotania, nieumiejętności. Bo wiąże się ono z kobiecością i seksualnością. Nie wiemy, jak wprowadzać nasze córki i synów w dorosłość, zarówno tę cielesną, zmysłową, jaki i psychiczną. Przysłowiowe opowieści o pszczółkach i kotkach są trywialne wobec piękna i bogactwa ludzkiej seksualności. Dwunasta wróżka niestety reprezentuje tę wiedzę zawstydzoną, w pełni ucywilizowaną, która nie akceptuje ani seksualności, ani starzenia się ani śmierci. Nasza cywilizacja zaprzecza cyklowi życia – śmierci – życia. Czyli temu, że musi coś umrzeć, by coś się mogło narodzić. Dlatego dwunasta wróżka zamienia śmierć na stuletni sen. To stan zawieszenia. Dzieję się tak wtedy, gdy nie pozwalamy, by coś się dopełniło, przemieniło. Nie możemy przemiany zatrzymać, ale możemy ją spowolnić. Przykłady można mnożyć: pozostajemy w nieudanych związkach, w znienawidzonej pracy, w jednostronnych przyjaźniach, udajemy, że będziemy wiecznie młodzi, bagatelizujemy skażenie środowiska, czy nie pozwalamy dorosnąć naszym dzieciom. Zaprzeczając nieuchronnemu blokujemy swój rozwój i zamiast płynąć z nurtem życia próbujemy go powstrzymać, a wtedy nurt życia nas wlecze. Perspektywa stu lat roztacza iluzję, że to się może nie wydarzyć. Ale to nastąpi. I królewna dojrzeje w swoim sennym skupieniu do kobiecości, do seksu, do rodzenia i tworzenia swojego życia. Wieszczba trzynastej wiedźmy jest nieuchronna, tak jak nieuchronne jest pojawienie się u dziewczyny menstruacji i dojrzałości. Bycie królewny w sennym zawieszeniu oznacza też zawieszenie całego jej świata – dlatego razem z nią zasypia całe królestwo. Przekładając to na język psychologii głębi (C.G. Jung), kiedy blokujemy rozwój jakiejś części naszej osobowości, albo negujemy w ogóle jej istnienie – zamiera całe nasze życie i staje się jego namiastką.
Dar trzynastej widźmy, czyli tej, która wie
To jest dar, którego nie można nie przyjąć. To dar dorosłości ze wszystkimi jej smakami, pełnią i odpowiedzialnością. Wiąże się z inicjacją w kobiecość, zmysłowość i seksualność. To gwałtowna i mocna przemiana, której boją się rodzice, czasami nawet jej nie chcą. A trzynasta wiedźma jest najstarsza i najpotężniejsza z nich – to Pani Życia Śmierci. Ona daje moc rodzenia i urzeczywistniania swoich pragnień, ale także przemijania. Królewna jest grzeczna, miła, inteligenta i doskonale przystosowana społecznie do spełniania oczekiwań innych – dzięki darom jedenastu wróżek. Ale najważniejsze, że znajduje mały kluczyk, który otwiera drogę do tajemnicy, do poznania siebie samej. Dar trzynastej wróżki to dar zrozumienia, że trzeba się pogodzić ze śmiercią tego, co musi umrzeć, bo już nie służy rozwojowi. Oznacza to, że w psychice muszą umrzeć te wartości i postawy, które czynią życie łatwym i bezpiecznym, chroniąc przed każdą trudnością i zranieniem. Ale ta ochrona daje stagnację. Mam poczucie, że trzynasta podarowałaby królewnie taki sam dar – nawet gdyby ją zaproszono i potraktowano z honorami. I królewscy rodzice wiedzą o tym, ale próbują powstrzymać nieuchronne. Inicjacja, to także pozbycie się przez królewnę „kompleksu bycia nieustannie miłą”, który polega na tym, że kobieta niezależnie od tego, co czuje i kto ją atakuje, reaguje przesadną łagodnością. To także uświadomienie sobie, że kiedy kobieta jest po prostu sobą, to komuś to się może nie spodobać i się jej wyrzeknie, ale kiedy ulega oczekiwaniom innych, to ona wyrzeka się siebie. Jak mówią stare kobiety w kulturach, gdzie nadal celebruje się inicjację dziewcząt w dorosłość – to pełnia życia, nie jałowe trwanie jest przyrodzonym prawem młodej kobiety wchodzącej w życie. Symboliczna rana zadana ostrym wrzecionem to także uczenie królewny uzdrawiania siebie. To daje ufność, że każda rana, jaką się otrzyma od życia, zostanie uleczona i że każde doświadczenie człowieka: niedola i bieda, rany i blizny, radość i spełnienie, smutek i strata – może być przekształcone w życiową energię. Młoda kobieta poprzez swój własny cykl uczy się naturalnych rytmów wzrostu i obumierania. Okazuje się, że przekleństwo trzynastej wiedźmy jest ukrytym błogosławieństwem zmiany, rozwoju, dojrzewania i przechodzenia przez kolejne etapy życia.
Po co nam prządki?
Błogosławieństwo tej trzynastej wiąże się z „kądzielą”, czyli kobiecością oraz z wrzecionem. Tkanie oznacza nie tylko czynność fizyczną, ale także tworzenie siebie i swojej historii życia. Prządka w każdej mitologii to twórczyni życia i śmierci, która dbała o pierwsze i ostatnie odzienie człowieka – pieluszkę i całun. Księżyc w folklorze europejskim nazywany jest srebrną prządką, a z księżycem związana jest kobieca płodność i menstruacja. Stąd mamy trzynastą wiedźmę – tyle jest bowiem księżycowych, kobiecych miesięcy w roku. Już Adrien Rich pisała o pradawnym związku między przeobrażającą mocą, jaka objawia się w kobiecym ciele podczas cyklu, ciąży i porodu, a najdawniejszą symboliczną aktywnością kobiet, jaką było przędzenie. Dojrzewając, królewna zaczyna podlegać kalendarzowi trzynastu miesięcy księżycowych. To nauka własnej cielesności, ale także bycia przy sobie, by móc być przy innych. Ten proces wymaga zebrania własnych dorosłych doświadczeń: pożycia w pojedynkę, pobycia w różnych sytuacjach życiowych, w przyjaźniach, związkach, konfliktach, by rozpoznać swoje potrzeby i uczucia, pouczyć się siebie. Bycie prządką własnego życia oznacza także odpowiedzialność za nie. Tego nie można się nauczyć stojąc z boku i przyglądając się.
Czego boją się rodzice?
Dorastanie dziecka w dobrej rzeczywistości oznaczałoby wsparcie i przewodnictwo rodziców. Jak to ktoś trafnie powiedział, kobieta rodzi dziecko dla świata, nie dla siebie ani dla męża. W bajce królewskich rodziców nie ma w domu w dzień piętnastych urodzin córki. Czy to nie zaskakujące? Usuwają się, bo nie są gotowi, by towarzyszyć córce w tak ważnym momencie życia – jak pożegnanie dzieciństwa i przywitanie kobiecości. Niestety w przeciętnej rodzinie sytuacja wygląda tak, jak w tej baśni – ani matka nie umie wprowadzić swojej córki w kobiecość, dorosłość, seksualność, ani ojciec nie jest w stanie uznać, że jego córka stała się kobietą. Rodzice nie potrafi ą o tym rozmawiać, albo się ten temat bagatelizuje, albo demonizuje i jeszcze towarzyszy temu wstyd. Na szczęście w opowieści mamy starą kobietę prządkę, która czeka na królewnę w wieży, by jej przekazać dar inicjacji. To wspaniały duchowy dar dający dostęp do prawdy o cykliczności życia, o mocy tworzenia życia i o pozwalaniu, by co miesiąc umierało to, co ma umrzeć. Ale rodzicom ten dar wydaje się przekleństwem. Dlaczego? Bo trudno uznać odejście ukochanego, jedynego i wyczekanego dziecka w świat. Bo trudno pogodzić się, że ono tworzy swoje życie i rodzice nie są już w nim najważniejsi. Baśniowi rodzice nie chcą, by ich córka dorosła i stała się kobietą, ale jednocześnie chcą, by obdarowano ją urodą, inteligencją, bogactwem i innymi przymiotami. Po co, skoro nie ma ich używać w pełni, czyli w dorosłym życiu? A może ci rodzice wiedzą, co znaczy bycie kobietą w naszej kulturze i chcą uchronić córkę przed cierpieniem, zależnością, nierównymi szansami i dramatycznymi wyborami. Ta opowieść pokazuje, jak z miłości rodzice chcą chronić swoje dziecko przed życiem. A częścią życia jest umieranie: poglądów, pomysłów, oczekiwań, uczuć, relacji, części nas. Jako cywilizacja próbujemy utrzymać iluzję, że mamy kontrolę nad przemijaniem, nad zmianą. Dlatego królewski dwór boi się trzynastej wiedźmy i nie chce uznać jej daru. Czyż ten lęk i negacja nie są bardzo współczesne? Jakiś czas temu usłyszałam od dorosłej kobiety chodzącej na psychoterapię, że dopóki ona jest bezradnym dzieckiem, to jej rodzice nie boją się swojej starości i śmierci. Dlatego nie pozwalają jej dorosnąć. Ale nie można zatrzymać czasu, nawet w baśniach.
Szczęśliwe zakończenie
Dziewczyna wychowana na śpiącą królewnę reaguje na mężczyznę, który zwrócił na nią uwagę. Jest często nieświadoma siebie, nie szuka, nie sprawdza, zazwyczaj myli jego zainteresowanie z miłością. Wiele jest kobiet, które widzi w mężczyźnie swojego wybawcę i oczekuje, że on zmieni jej życie. To się nie udaje, bo nikt nie jest w stanie wziąć na siebie ciężaru tworzenia cudzego życia. Sen królewny pokazuje, co kultura robi z życiem kobiety – nie pozwala jej na pełną dojrzałość. Zatrzymanie w rozwoju to ciągłe czekanie niewiadomo na co i tęsknota za byciem uratowaną. Dlatego inicjacja w dorosłość jest tak ważna. Śmierć dzieciństwa została w baśni zamieniona na stuletni sen. Ale sto lat nieuchronnie mija i królewna się budzi. Kiedy czas dojrzewania dopełnia się – czar znika. Cierniowa Różyczka budzi się jako młoda kobieta i wtedy ożywa też jej świat – królestwo. Pojawia się też królewicz i to jest ten właściwy, bo królewna jest gotowa na wzajemne poznawanie siebie, na bliskość, na miłość, na seks, na związek. Symbolicznie przed zbyt wczesną inicjacją seksualną królewnę ochronił cierniowy żywopłot– on skutecznie zatrzymał chętnych młodzieńców. Kiedy jednak młoda kobieta jest gotowa na spotkanie z mężczyzną, ten żywopłot zamienia się w pachnące kwiaty i pozwala królewiczowi wejść do ogrodu królewny. Baśń mówi także o tym, kim jest dobry partner – on potrafi czekać, wraca i nie pozwala, by w drodze do bliskości zatrzymały go iluzje przyjemności i zachcianki. Dojrzałość to także dorastanie do relacji, umiejętność odmawiania, stawiania granic i decydowania, kogo wpuszczamy do swojego ogrodu. Ale tego nie można się nauczyć żyjąc pod kloszem, będąc zamkniętą w królestwie rodziców. Baśń uczy nas, że żadni rodzice, nawet królewscy, nie uchronią swego dziecka przed bólem, porażką, rozczarowaniem czy zranieniem. Nie da się zniszczyć wszystkich wrzecion. To paradoks, że królewna rani się, bo nigdy w życiu nie widziała wrzeciona i nie wie, jak je trzymać. Można metaforycznie rzec, że z ostrością życia trzeba dziecko zapoznawać stopniowo, od najmłodszych lat – ucząc samodzielności, pozwalając na decyzje w określonych ramach, pozwalając doświadczać błędów i uczyć wyciągania z nich nauk. Takie wsparcie wystarczająco dobrych rodziców pozwala dziecku wchodzić w życie stopniowo i się z nim oswajać. Wrzeciona są potrzebne – ważne, by dziecko umiało się z nimi obchodzić. A jak zdarzą się zranienia, to pokazać dziecku, jak je opatrywać. W baśni staruszka wie o tym i dlatego czeka na dziewczynę ze swoim ostrym wrzecionem. Ta stara prządka, dzięki swojemu doświadczeniu, jest w stanie przekazać młodej kobiecie, czym jest dorosłość, kobiecość, seksualność, miłość, przyjaźń, partnerstwo, macierzyństwo, przemijanie, odradzanie. To całe bogactwo doświadczeń i wiara, że wszystko, co się w życiu nam przydarza, ma swój sens. Dzięki temu błogosławieństwu królewna budzi się, by sama prząść własne życie.
Artykuł „Śpiąca królewna” należy do serii artykułów dotyczących wychowania, problemów młodzieży i rodziny, w których podejście do tych tematów wyznacza z jednej strony perspektywa psychologiczna, a z drugiej perspektywa kulturowo konstruowanej tożsamości płci.
Autorka jest psycholożką pracującą warsztatowo, terapeutycznie, interwencyjnie w nurcie psychologii humanistycznej, założycielką „Miejsca Mocy”.
Bibliografia:
W. i J. Grimm, Baśnie dla dzieci i dla domu, tom 1, Media
Rodzina, Poznań 2010.
J. Wais, Ścieżki baśni, Eneteia Wydawnictwo Psychologii
i Kultury, Warszawa 2007.
B. Bettelheim, Cudowne i pożyteczne. O znaczeniu i wartościach
baśni, Agencja Wydawnicza Jacek Santorski & co,
Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 1996.
K. Miller, T. Cichocka, Bajki rozebrane, Wydawnictwo Feeria,
Warszawa 2008.
A. Rich, Zrodzone z kobiety. Macierzyństwo jako doświadczenie
i instytucja, Wydawnictwo Sic!, Warszawa 2010.